Właściwie każdy psi trener i behawiorysta ma swój system szkolenia psów. Bez względu na to jakby się nie zarzekał, że do każdego zwierzęcia podchodzi indywidualnie. Dobieranie metody do psa częściej niestety jest hasłem reklamowym niż realiami.
Po co istnieje system szkolenia psów?
Nie ma nic złego w tym, że trener stosuje swoje sprawdzone metody. Większość psów w końcu jest uczona podobnych rzeczy. Wypracowanie konkretnej procedury, która ma na celu nauczenie zwierząt podstawowych komend, z pewnością ułatwia pracę.
Prawdziwy problem pojawia się, kiedy mamy do czynienia z kimś, kto poza swoim własnym systemem szkolenia psów nie widzi świata.
Niestety w Polsce większość trenerów i behawiorystów to osoby, które nie poszerzają na co dzień swoich horyzontów. Aplikują do swoich kursantów wiedzę wyniesioną z jednego źródła. Bez względu na to, czy był to kurs, praktykowanie u innego trenera czy studia, jedno źródło wiedzy nie zawsze jest wystarczające.
Jaki system szkolenia psów jest najlepszy?
Być może właśnie takie zamknięcie na inne źródła wiedzy i cudzą metodykę jest przyczyną silnego przekonania wielu trenerów, że tylko ich system szkolenia jest skuteczny i najlepszy. Wierzenia te często przekazują swoim kursantom, tym samym również ich zniechęcając do poszerzania horyzontów.
Było to zjawisko, które zauważyłam już na swoim pierwszym seminarium z innym szkoleniowcem niż ten, z którym ćwiczyłam na co dzień. Pomimo tego, że obaj pracowali według tej samej „szkoły”, tak zwanym balanced training, ich metody różniły się w pewnych szczegółach. I obaj krytykowali system pracy drugiego trenera!
Prawda jest taka, że psy to zwierzęta inteligentne, z natury skupione mocno na człowieku i właściwie każdą metodą da się je nauczyć oczekiwanego zachowania. Warunkiem jest czytelne wyjaśnienie psu, czego właściwie od niego wymagamy. Tym, co dzieli skuteczny trening od nieskutecznego, jest przede wszystkim jasność kryteriów!
Dlatego warto poszerzać wiedzę, ale robić to w mądry sposób. To znaczy nie aplikować od razu tego, co gdzieś się przeczytało lub usłyszało jako prawdy absolutnej. Nawet jeżeli autor danego pomysłu przedstawia go jak objawienie. Z punktu widzenia przeciętnego opiekuna psa, zazwyczaj najlepiej trzymać się metodyk konkretnego jednego trenera, z którym ćwiczymy.
Zagrożenia jedynej słusznej szkoły
Myślę że bardzo wiele osób tak właśnie postępuje i nawet nie próbuje szukać alternatywy. Przyjmuje to, co powiedział trener i stosuje na swoim psie. Jeżeli przynosi to oczekiwane efekty, wszystko jest w porządku… prawda?
Niestety w przypadku szkolenia psów utarło się za jedyne kryterium oceny danego systemu szkolenia przyjmować skuteczność. Tymczasem bardzo wiele metod i wielu trenerów opiera się na wątpliwych etycznie metodach. Miewają poważne konsekwencje, zazwyczaj widoczne dopiero po dłuższym okresie ich stosowania.
Nowoczesne metody
Jest to bardziej pułapka na ludzi niż na psy, ale mnóstwo szkół reklamuje się w ten sposób. „Nowoczesne metody”, „naukowe metody” niekoniecznie oznaczają wiedzę z XXI wieku.
Każde szkolenie psów, tak jak nauka wielu innych gatunków, w tym ludzi, opiera się na tych samych zasadach. Opisał je w latach 90. „ojciec behawioryzmu”, Skinner. Stały się podstawą szkolenia najpierw dzikich zwierząt w ogrodach zoologicznych i parkach rozrywki, a potem psów. Z nich też wywodzą się tak zwane pozytywne metody szkolenia.
Nagradzanie pożądanego zachowania jest bardzo skuteczne w jego utrwalaniu. Zauważyli to nawet tak zwani „tradycyjni” szkoleniowcy.
Tradycyjny system szkolenia psów
„Tradycyjne” metody szkolenia psów opierały się w przeszłości głównie na fizycznym nacisku. Zalicza się do tej grupy wiele sposobów, od naciskania na zad psa, aby usiadł, po korygowanie kolczatką w razie nieposłuszeństwa.
Również w przypadku tej szkoły, nazwa jest nieco myląca. Metody „tradycyjne” to nie są, jak wiele osób wierzy, sposoby stosowane do szkolenia psów od wieków. Tak naprawdę święciły tryumfy w XX wieku, w oparciu o badania Fishera nad zachowaniem wilków. Badania, których tezy zostały już obalone, warto dodać. Odrzucił je nawet ich autor.
Zarówno przedtem, jak i później, psy szkolono znacznie łagodniejszymi metodami. Zwłaszcza w przeszłości opierano się głównie na zwierzęcych instynktach, a poza tym pies mógł być psem. Nie musiał chodzić wszędzie przy nodze i wolno mu było szczekać. Co mnie szczególnie zaskoczyło, to że przed XX wiekiem właściwie w ogóle zdaje się nie istnieć temat psiej agresji! Tymczasem w wypowiedziach wielu „tradycyjnych” szkoleniowców, pies jawi się jako dzika bestia, tylko czekająca by przejąć władzę w domu i pożreć domowników.
Wraz ze wzrostem popularności pozytywnych metod i wobec ich skuteczności, „tradycyjni” szkoleniowcy również się nimi zainteresowali. Do stosowania kar i presji dołączyło intensywne nagradzanie. Na dzień dzisiejszy „tradycyjny” trening do głównie nauka zachowania z użyciem nagród i korygowanie błędów lub nieposłuszeństwa za pomocą kar. Jednak wiedza o psychologii psa i stosowane metody dalej są mocno zakotwiczone w XX-wiecznym myśleniu o szkoleniu.
Czas wielkich zmian
XXI wiek to ogromny wysyp badań na temat psiej psychologii. Pies jako gatunek w przeszłości nigdy nie interesował specjalnie naukowców. Dzisiaj jest coraz bardziej znaczącym bohaterem nauki.
Od czasu Skinnera przetestowano skuteczność różnych metod szkoleniowych, ich wpływ na poziom stresu u zwierząt i potencjalne skutki niezliczoną ilość razy. Zobrazowano aktywność psiego mózgu w MRI, pracując z przytomnymi, specjalnie przeszkolonymi psami.
Coraz ważniejszym tematem jest również etyka w naszym podejściu do zwierząt. Im więcej wiemy o procesach myślowych i emocjonalnych innych ssaków, tym bliższe ludzkim się wydają.
Trudno zatem uznać metody, które zupełnie ignorują ostatnie dekady badań naukowych, za prawdziwie „nowoczesne”.
Dobrostan psa
Ponieważ szkolenie zazwyczaj oceniamy jedynie przez pryzmat skuteczności, bardzo często kwestie dobrostanu zwierzęcia schodzą na dalszy plan. Etyka mówi, że wszystkim zwierzętom należy się między innymi wolność od bólu i głodu. Z tym bywa w niektórych szkołach różnie.
Ból
Pomijam już tutaj kwestię stosowania fizycznych korekt, chociaż osobiście uważam, że wiele z nich rzeczywiście psa boli, a nie wysyła mu „magiczny bodziec” jak usiłują wmawiać czasem szkoleniowcy. Ale od czasu do czasu wypływają na światło dzienne brutalne praktyki ze szkół na całym świecie. Kopanie, bicie, podwieszanie psa w powietrzu.
Należy sobie jasno powiedzieć, że takie praktyki nie są częścią normalnego treningu. Pamiętaj, że za dobro swojego psa odpowiadasz w pierwszej kolejności Ty. Jeżeli metody sugerowane przez trenera budzą Twoje etyczne wątpliwości, odmów ich stosowania.
Ostatecznie to Twoja relacja z psem ucierpi. Pamiętaj, że zadawanie zwierzęciu bólu nie tylko jest moralnie wątpliwe, ale też osłabia Waszą relację i może doprowadzić do agresywnego zachowania.
Deprywacja
Powszechnie stosowana w niemal wszystkich systemach szkolenia psów jest deprywacja różnego rodzaju. Deprywacja to po prostu pozbawienie psa dostępu do zasobów, niezbędnych mu do zaspokojenia potrzeb. Sztandarowym przykładem jest „spalenie miski”, czyli karmienie psa wyłącznie w ramach nagradzania w treningu. Inny przykład to zamykanie psa w kojcu czy klatce i zapewnienie mu kontaktu z człowiekiem, a więc zaspokojenia potrzeb socjalnych, tylko w postaci codziennego szkolenia. Mniej drastycznie? Brak dostępu do zabawek w domu i używanie ich tylko w czasie ćwiczeń.
Stosowanie deprywacji ma swoje uzasadnienie. Deprywacja jest jedną z podstawowych metod tworzenia motywacji. Pies, pozbawiony stałego dostępu do zasobu, pożąda go bardziej, ponieważ wie, że jest ograniczony. To zwiększa jego zaangażowanie.
Pułapki stosowania deprywacji
Jaki jest problem z deprywacją? W przypadku psów rzeczywiście pozbawionych motywacji przybiera one często bardzo drastyczne formy. W przypadku psów, u których jest najbardziej skuteczna i nieszkodliwa, tak naprawdę nie jest potrzebna… albo w ogóle nie istnieje.
Wyjaśnię najpierw to ostatnie stwierdzenie. Załóżmy, że stosujemy „spalenie miski” i karmimy psa tylko w ramach codziennego treningu. Jeżeli mamy psa zmotywowanego na pokarm, najprawdopodobniej wykona on za każdym razem wszystkie ćwiczenia i zje całą porcję pokarmu. Tak naprawdę nie ma tu żadnej deprywacji, tylko podanie posiłku w innej formie. Co więcej, pies z silną motywacją pokarmową prawdopodobnie wykonałby wszystkie ćwiczenia i zjadł drugą porcję zaraz po pochłonięciu jedzenia z miski.
W analogicznej sytuacji, pies z natury pozbawiony motywacji pokarmowej może nie chcieć pracować i jeść przez kilka dni, a w skrajnych przypadkach tygodni. Wpłynie to negatywnie na jego kondycję fizyczną i ponownie – nie jest szczególnie etyczne. Niestety na niektórych placach szkoleniowych, widok wychudzonego psa nie jest taki rzadki. Są wręcz całe systemy szkoleniowe, których autorzy zarabiają grube pieniądze, oparte na bardzo drastycznej deprywacji pokarmowej.
Zupełnie niedopuszczalna, a niestety mająca czasami miejsce, jest sytuacja, w której pies jest pozbawiony dostępu do danego zasobu z powodu… braku czasu opiekuna. Zatem na przykład pies chętnie by poćwiczył i zjadł, ale opiekun jest akurat zabiegany, więc zwierzę nawet nie dostaje takiej możliwości. Jeżeli chcemy stosować jakąkolwiek deprywację, to musimy też znaleźć dość czasu, by dać zwierzęciu możliwość zaspokojenia swoich potrzeb. Inaczej zwyczajnie je zaniedbujemy, a nie budujemy motywację.
Komentarze