Cześć, ja jestem Magda i dzisiaj porozmawiamy o psach! Konkretnie o wyjeździe w Tatry Słowackie z psem.
Wstęp
Zbliżają się wakacje, dlatego dzisiaj chciałabym opowiedzieć o moim wyjeździe w Tatry Słowackie z psem sprzed kilku lat. Czy może bardziej przekazać Ci tutaj garść informacji przydatnych, jeżeli też obierzesz sobie ten kierunek za cel. W Tatrach byłam ostatnio, kiedy jeszcze miałam tylko jednego psa. Był to oczywiście Asioka, zatem pies nie mały. Ale moje doświadczenia bierzcie jednak przez pryzmat tego, że był tylko jeden. Osobiście uważam, że znalezienie zakwaterowania z tylko jednym psem tak naprawdę nie jest nigdzie problemem.
Tatry Słowackie z psem – czy warto?
Może zacznę od tego, po co w ogóle jechać na Słowację, skoro mamy własne Tatry… generalnie jeżeli nie chcecie chodzić po górach to możecie wybrać się w polskie. Ja chciałam, a większość polskich Tatr obejmuje Tatrzański Park Narodowy, do którego nie wolno wchodzić z psem.
Co prawda Tatry na Słowacji również są w większości parkiem narodowym, ale tam z psem można na dzień dzisiejszy chodzić wszędzie. Kiedyś można było wejść tylko do pewnej wysokości, ale obecnie możecie zabrać go wszędzie tam, gdzie pozwala rozsądek. Bo oczywiście na niektóre szczyty trzeba się wspinać i zwyczajnie nie są na psie łapy.
Tatry Słowackie z psem – zasady
Należy przy tym pamiętać, że pies wszędzie musi być na smyczy. Za jej brak grożą wysokie mandaty. I “wszędzie” znaczy “wszędzie”. W czasie naszego wyjazdu, zdarzyło się że parkingowy specjalnie mnie ostrzegał, żeby nie puszczać psa na trasie. Bo jak wyjaśnił mi ten pan wbrew pozorom jest tam pełno zwierzyny, za którą psy często uciekają w las. Można więc stracić psa. Tak pomijając już zupełnie fakt, że gonienie dzikich zwierząt, do tego w parku narodowym, jest kompletnie nieakceptowalne.
Jeżeli się zdecydujecie na wyjazd to pies musi posiadać chip, europejski paszport i wbite do niego, ważne szczepienie na wściekliznę. Żeby wrócić do Polski od pierwszego szczepienia na tę chorobę musi minąć co najmniej dwadzieścia jeden dni. Co prawda na granicach w Unii rzadko są kontrole, ale zdarzają się. Konsekwencje nielegalnego przewozu psa mogą być bardzo poważne, łącznie z uśpieniem zwierzęcia. Także nie wolno sobie tego lekceważyć.
Noclegi w Tatrach
Baza noclegowa na Słowacji jest niezwykle szeroka. Jedyny problem to tak naprawdę znalezienie domku typowo dla psiarza. Mało tam niestety ofert z na przykład grodzonym ogródkiem. Także weźcie to pod uwagę. Chill z widokiem na góry podczas gdy Fafik sobie biega niepilnowany to niekoniecznie dobry pomysł w przypadku tego kierunku. Ale generalnie większość obiektów akceptuje psy, chociaż rzadko kiedy za darmo. Także przed wyjazdem należy dopytać o opłatę. Jedyne co może rzeczywiście dziwić to rozmiar psa, bo na Słowacji bardzo popularne są małe rasy. Mój Asioka, czyli pies raptem do kolana, był największym psem w całym obiekcie, w którym nocowaliśmy. Psy były tam chyba w każdym domku, ale głównie buldożki, maltańczyki i podobny gabaryt.
Mnóstwo obiektów w Tatrach Słowackich ma zlokalizowaną przy domkach czy apartamentach restaurację z lokalną kuchnią. Warto takich właśnie ofert szukać. Warto dopytać przez telefon właścicieli, czy będziecie mogli zabrać do restauracji psa. Są miejsca, które oferują taką możliwość, co ułatwia wybornie posiłki. Każdy, kto kiedykolwiek musiał chodzić na śniadania zmianowo, ponieważ hotelowa restauracja nie akceptowała zwierząt, zrozumie problem, o którym mówię.
Komunikacji ze Słowakami nie należy się bać, bo nasze języki są bardzo podobne, co dodatkowo uprzyjemnia podróże w tamtym kierunku.
Tatry Słowackie z psem – najlepsze szlaki
Jeżeli chodzi o szlaki, na jakie możecie się zdecydować, to przyznaję że ja sprawdziłam raptem kilka, bo mój wyjazd nie był długi.
Dolina Białej Wody
Na pewno możecie się przejść Doliną Białej Wody. To łatwa, widokowa trasa i w pobliżu niej płynie rzeka, do której można zejść i trochę się zmoczyć. Także to dodatkowy plus dla psiarzy w razie, gdyby było gorąco. A uwierzcie mi… potrafi być latem bardzo gorąco. W czasie całego mojego wyjazdu panowały upały, pomimo wychodzenia w góry wcześnie rano powroty nie były już lekkie!
W Dolinę wyruszycie z parkingu na Łysej Polanie. Trasa jest bardzo prosta, odpowiednia nawet dla osób, które gór nigdy na oczy nie widziały.
Zielony Staw Kieżmarski
Chyba najładniejsza trasa to ta nad Zielony Staw Kieżmarski. Bardzo widokowa, długa, zalesiona. Sam staw również jest przepiękny, schronisko nad nim psiolubne. Nad Zielony Staw Kieżmarski najlepiej dotrzeć z parkingu w Białej Wodzie żółtym szlakiem. Drogowskazy w Tatrach Słowackich są mega dokładne i czytelne, na pewno się nie zgubisz! Tamtejsze szlaki są doskonale zadbane.
Rakuska Czuba
Znad Zielonego Stawu można odbić w dwa różne kierunki. Doświadczeni mogą się wybrać na Rakuską Czubę. Z uporem maniaka mówię na tą górę “Wielka Świstówka”, co jest bliższe słowackiej nazwie i szczerze… nie wiem, czemu po polsku to jest jakaś Czuba.
W każdym razie wspięcie się na Świstówkę zapewnia dozę tatrzańskich emocji, czyli spacer obok tak zwanej lufy, rumowiska, zakosy, a jednocześnie jest jeszcze zupełnie osiągalne dla psich łap i nawet średnio sprawnego turysty. Po drodze można sobie obejrzeć Czarny Staw Kieżmarski.
Nie słyszę ani nie czytam szczególnych zachwytów nad tym miejscem, więc może to polecajka na wyrost… ale kiedy tam byłam, tylko z moją małą trzyosobową grupą wycieczkową i Asioką, to ciche i trochę mroczne miejsce wyglądało na zupełnie magiczne i jako takie zapisało mi się w pamięci. Woda w tym stawie jest ciemna, spokojna i dość gwałtownie staje się głęboka, a strome brzegi odbijają się w tej gładkiej tafli z symetrią, która aż nie wydaje się naturalna. No ciary!
Wielki Biały Staw
Niemniej wchodzenie na Świstówkę vel Czubę akurat od strony Zielonego Stawu ma trochę mało sensu, jeśli o planowanie trasy chodzi, więc ja bardziej polecam drugi wariant. Z tym dadzą sobie radę początkujący, chociaż szlak momentami potrafi być trochę wymagający… a może był taki ponieważ w czasie mojej wycieczki był zniszczony przez poprzedzające ją, intensywne deszcze, nie wiem.
Szlak o którym mówię prowadzi nad Wielki Biały Staw. Po drodze zobaczysz kilka stawów mniej imponujących oraz ponownie wspaniałe widoki. To taki bardzo klimatyczny, bardzo… hm, tatrzański szlak, jest tam wszystko czego można chcieć w Tatrach za cenę niezbyt wielkiego wysiłku. Sam Wielki Biały Staw jest również bardzo piękny, chociaż nie jestem przekonana, czy w ścisłej czołówce tatrzańskich stawów. A dodatkowo, obierając tę trasę, można łatwo zrobić elegancką pętelkę z powrotem na parking. Co rzadko się zdarza przy słowackich szlakach i tym jak się układają.
Popradzki Staw
Jest też jeden szlak, na który no… radzę się nie napalać. Jest to droga nad Popradzki Staw. Szlak ten to kompletna ikona, taki trochę “must-go”, ale nie wspominam go za dobrze.
Może zacznę od plusów: jest to szlak bardzo widokowy, po drodze można zobaczyć niezwykle ważne miejsce jakim jest Cmentarz pod Osterwą, sam Popradzki Staw jest absolutnie przepiękny i prowadzi znad niego trochę fajnych szlaków, choćby na Osterwę właśnie. Również zupełnie akceptowalna trasa na wycieczkę z psem.
Problem w tym, że na szlaku jest mało cienia, a w dodatku asfalt. Dopiero pod sam koniec wchodzi się na kamienistą ścieżkę wiodącą wzdłuż Stawu i od tego momentu jest już przepięknie. Ale kilkadziesiąt minut asfaltem w tłumie ludzi, bo przy okazji to także trasa mocno uczęszczana, to jest serio dosyć wysoka cena za taki widok. Można iść, zwłaszcza jeżeli dzień nie jest przesadnie upalny, ale dla mnie to było takie trochę na zasadzie odhaczenia ważnego miejsca i już tam raczej nie wrócę, chyba że będę musiała idąc gdzie indziej… no nie urzekło.
Słowacki Raj
Jest jeszcze jedna rzecz, którą mogę polecić, może na taki luźniejszy dzień… otóż wypad do Słowackiego Raju. Z bazy wypadowej w Tatrach Słowackich do Słowackiego Raju jest naprawdę rzut kamieniem i o ile tamtejsze malownicze trasy z drabinkami i stuptutami mogą być ciężkie z psem, to warto chociaż wejść na Tomaszowski Widok i zrobić sobie tam mały piknik. Miejsce jest absolutnie wystrzałowe, a trasa bardzo przyjemna… warto nie podchodzić najkrótszą drogą tylko wybrać trochę bardziej górski szlak – z tego, co pamiętam, zielony. On oferuje strome podejścia, niekoniecznie potrzebne łańcuchy i ogólny fun. Może przemawia przeze mnie miłość do Beskidów i tamtejszych szlaków, mniej ułożonych i uporządkowanych od tych tatrzańskich, ale naprawdę świetnie się tam bawiłam.
Także to są moje wspomnienia i doświadczenia z wyjazdu w Tatry Słowackie. Nie bójcie się tego kierunku, bo jest naprawdę wspaniały, jeżeli szukacie miejsca na górskie wędrówki z psem.
Do usłyszenia w następnym odcinku!
Komentarze